Widziane okiem wolontariusza
Konferencja
Open Space
z perspektywy Moniki
Jest 9.10. Przyszłam do szkoły chyba jako pierwsza z naszej grupy. Jeszcze cicho, jeszcze pusto...
Od progu przywitała mnie Pani Iwonka. Jak zawsze uśmiechnięta i pełna energii.
Przydzielono mi zadanie i zabrałam się do pracy.
Stopniowo przybywało coraz więcej moich kolegów i koleżanek.
Mówiąc szczerze, myślałam że na nich właśnie się zakończy - na naszych "weteranach".
Jako jedna z najstarszych wolontariuszek w klubie, nie mogłam uwierzyć, że może się zjawić tu
tak ogromna liczba osób. Nie wierzyłam do momentu, gdy do szkoły zaczęły wchodzić duże grupy młodzieży z okolicznych szkół. Wszyscy przyjechali tu na nasze zaproszenie, czyli tak jakby dla nas.
Też chcieli działać, pomagać... Czułam się dumna z bycia częścią tej organizacji.
Potem były warsztaty. Myślałam, że ilość ludzi mnie przerazi, że nie odezwę się słowem...
a tymczasem mówiłam bez końca! Kiedy opowiadałam o naszym Klubie, Fundacji, akcjach,
dochodziło do mnie, ile wolontariat dla mnie znaczy, jak ważną jest częścią mojego życia.
Pomimo tego, że uczę się w innym mieście, a moją ukochaną "Trójkę" opuściłam 4 lata temu,
to ciągle do niej wracam.
Po skończonych warsztatach nadszedł główny punkt naszego spotkania - sama konferencja.
Baliśmy się, że nikt się nie odezwie, że będzie cisza jak makiem zasiał.
To, co działo się potem, przerosło oczekiwania chyba nas wszystkich.
Ludzie swobodnie wychodzili na środek, proponowali tematy.
Grupowe dyskusje też wypadły niesamowicie. 11 grup, 11 raportów i głowy pełne pomysłów. Cudownie!
Na sam koniec jeszcze coś smacznego i podsumowanie.
W dodatku zwyczajnie czułam się potrzebna, a co za tym idzie - niesamowicie szczęśliwa i to szczęście dawałam innym.
A chyba o to w tym wszystkim chodzi...
Wolontariuszka Monika Musiał